Atlas legend – tom I

Atlas legend – tom I

Żyją w każdej miejscowości. „Atlas legend – tom I” wyłoży nam to pięknie! Wielkie miasta mają ich wiele, czasem na jednej ulicy można spotkać ich kilka, chociaż nawet małe wioski z trudem widoczne na mapie, mogą mieć swoją własną. Oto legendy – opowieści, które podobno zawsze chowają w sobie ziarno prawdy, odnoszące się do prawdziwych miejsc i osób. Autor „Atlasu legend” zadał sobie trud skatalogowania podań pod względem geograficznym. Przedstawiamy kolejnego przedstawiciela serii książek „Legendarz”.

Atlas legend - tom I

Atlas legend - tom I, jako brama do świata miejscowych opowieści

Jakoś tak przedziwnie się układa, że jadąc na wycieczkę, albo oglądając podróżniczy program, możemy poznać niemało legend interesującego nas regionu. Ale wystarczy wyjść za drzwi własnego domu, by nagle scena opustoszała. Nikt o nich nie mówi, w prasie o nich nie piszą. W Internecie coś jest, ale jakoś się nie narzuca, podczas gdy mniej istotne informacje kulturalne napływają falami. Można pójść do biblioteki, ale wiedza jest rozproszona po wielu wydawnictwach. Jak podejść do tematu?

„Gromadzić” – zdaje się odpowiadać Paweł Zych, prezentując swoją pracę. Na pierwszy rzut oka „Atlas Legend” nie wygląda imponująco. Książka owszem duża, ale daleko jej do rozmiarów innych prac noszących dumną nazwę atlasu. Bezsprzecznie wątpliwości łagodzi rzut oka pod okładkę. Okazuje się, że w tomie I zawarto jedynie legendy polskie i to wyłącznie z ziem: lubuskiej, wielkopolskiej, dolnośląskiej, opolskiej i śląskiej. Reszta, jak należy się domyślać – w pozostałych tomach.

Legendarz

Gęsto

Pierwsze wrażenie po przekartkowaniu opisywanej księgi to przede wszystkim zaskoczenie. Umysł przyzwyczajony do tego, że polskie podania zaczynają się na Smoku Wawelskim, a kończą na Warszawskiej Syrence, topi się w nieprzebranym morzu informacji. Bezlitośnie, strona po stronie będą mu wykładane i relacjonowane nie tylko legendy Wrocławia, Opola, Katowic, Zielonej Góry, czy Poznania. Autor zabiera nas w metodyczną, bezkompromisową podróż po miejscach, takich jak Gołaszyn, Kościan, Mosina, Torzym, Bierutów, Żmigród, czy Koziegłowy. To jak podróż samochodem, podczas której oko ledwie wychwytuje zielone tablice z nazwami miejscowości.

Bez wątpienia to właśnie jest obraz naszego kraju i jego kulturowego tła. Godne uwagi jest to, że opisy podań powszechnie znanych otrzymały w „Atlasie legend – tom I” dokładnie tyle samo miejsca, co lokalne ciekawostki. Żadnego faworyzowania metropolii, czy regionalnych symboli. Opisy zaś są krótkie, ale treściwe. Przywodzą na myśl unikalny język przewodników wycieczek, co należy traktować jako atut. Ze swadą autor rozprawia o czarnym kocie z Bytomia Odrzańskiego, mechanicznym diable z Jasienia, o czynach Głupiego Jasia z Sobótki (które spokojnie porównywać można z Dwunastoma Pracami Herkulesa), czy o walce św. Marcelego z Tatarami o Racibórz.

Atlas legend - tom I

Stwory fantastyczne

W „Atlasie legend” znajdziemy wiele tego, co badacze stworów fantastycznych lubią najbardziej. Oczywiście chodzi o stwory fantastyczne. Okazuje się, że gdy zestawić polskie legendy, to istotnie mamy się czym pochwalić. Tylko pięć opisywanych w I tomie województw daje nam niezliczone smoki, południce, Wężowych Królów, wampiry, gigantyczne niedźwiedzie, rusałki, Morowe Dziewice, diabły, wielkie kozie upiory, płonących nieumarłych rycerzy, polskie Nereidy, gryfy, czy upiory.

Żywe obrazy

Oprawa wydaje się być wielkim puntem honoru zarówno autora jak i wydawcy. To zresztą wspólny mianownik wszystkich pozycji z coraz bogatszej serii „Legendarz”. Papier „poplamiony” i „postarzony” na brązowo, tworzy złudzenie starej księgi. Pod twardą, solidną okładką znajdziemy oprawę, której nie sposób określić mianem innym, niż bogata. Każda większa miejscowość – nie tylko miasta wojewódzkie, ale i miasteczka – opisana jest swoistą mapką, na której zaznaczono miejsca legendarne. I to nie tylko zaznaczono – między budynkami wałęsają się bowiem zbójcy, herosi, anioły i demony, a w rzekach pluskają się potwory i Nereidy. Mniejsze miejscowości lub lokacje oddalone od siedlisk ludzkich opatrzone są często rysunkiem prezentującym stwora, miejsce lub bohatera opowieści. I tak przez 261 stron. Dodajmy, że każde z opisanych województw ma oddzielny spis treści, pomagający w nawigacji po legendach.

Legendarz

Atlas Legend - tom I - z czym to się je

Atlas legend” to pozycja godna polecenia każdemu, kto choćby odrobinę interesuje się polską kulturą, fantastyką, a przede wszystkim właśnie legendami. Opisywana praca niewątpliwie jest bardziej przystępna niż inne dostępne w serii „Legendarz” z powodu… mniej makabrycznych treści. Opisy i ilustracje wieją lekką grozą, ale powiedzmy sobie szczerze – legendy takie już są. Nie ma tu jednak nic wykraczającego poza wyznaczoną przez podania normę. Z pewnością dowcipne lekkie opisy, atrakcyjne wizualnie ilustracje i metodyczna dokładność stanowią atut „Atlasu legend”. Stanowią też niepowtarzalną okazję do odwiedzenia miejsc, które być może uszłyby naszej uwadze, a które mają własne, niepowtarzalne opowieści – nie osłuchane jeszcze do cna, których zakończenia nie łatwo często odgadnąć.

Recenzja książki „Atlas legend – tom I”, Paweł Zych, wyd. Bosz.

Chcesz poczytać inne recenzje na blogu pracowni ISKRAVA? Zajrzyj tutaj.

Jeśli jesteś zainteresowany stworzeniem kubka, z fantastycznym stworem, specjalnie dla Ciebie, to zapraszam do kontaktu. Odwiedź też koniecznie mój fanpage na Facebooku.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *