Tengu
Tengu to tędzy przeciwnicy. Podobno wyśmienici fechmistrze, ale przede wszystkim rozrabiaki. Jak inne produkty bogatej kultury Japonii, stanowią odmienne spojrzenie na las i jego naturę. To co w Europie jest esencją stabilności i długowieczności, na Dalekim Wschodzie kojarzone jest z ruchem, życiem i walką. Poznajmy te dziobate demony.
Tengu – gobliny czy bogowie?
Ich nazwa oznacza tyle, co „niebiańskie psy”1, ale w ich wyglądzie ciężko dopatrzeć się psich cech. Wyglądają dwojako, albo jako wyposażone w ptasie dzioby, pióra i pazury „krucze Tengu” (karasu-tengu), albo jako przypominające z grubsza ludzi yamabushi-tengu, o intensywnie czerwonych twarzach i długich nosach. Te drugie właściwie parodiują swoim wyglądem i zachowaniem mnichów Yamabushi – górskich ascetów. Tych rodzajów wyróżniono więcej. Mówi się na przykład o Tengu długowłosych, Tengu liściastych. Wydaje się, że ich nazwa miała więcej sensu w chińskim pierwowzorze – Tiangou, który był ognistym psem – ludojadem.
W kulturze Shitno, całe ludzkie otoczenie wypełnione jest wszelkiego rodzaju bóstwami i duchami. W rezultacie, jakaś powszechnie znana istota może być bardzo różnie interpretowana w różnych rejonach Japonii. Tak stało się z tym skrzydlatym stworem. Dla jednych są one leśnymi stworami, goblinami o złośliwym i psotnym usposobieniu. Należały więc do wielkiego, przepastnego zbioru Yokai. Inni czcili je, jako kami, czyli shintoistyczne bóstwa2 . Chociaż w tej wersji nie były mniej złośliwe.
Duchy chaosu
O usposobieniu omawianych stworzeń oraz ich mocy można długo opowiadać. Potrafią zmieniać kształt, posługują się telepatią, znikają na zawołanie, kontrolują myśli Ludzi, a nawet się teleportują. Przy tym posiadły zdolność walki mieczem, przerastającą daleko kunszt ludzki3. Znane są przekazy, zgodnie z którymi Tengu zdarzało się uczyć wojowników i zawsze nauki te były początkiem olśniewających sukcesów.
Z pewnością jednak Tengu wolą ludziom szkodzić niż pomagać. W szczególności wtedy, gdy napotykają wyznawców Buddyzmu. Z jakiegoś tajemniczego powodu te znane yokai są nieprzejednanymi wrogami świątyń buddyjskich i mnichów tego wyznania. Te pierwsze dewastują i palą, a tych drugich lubią porywać. Niejednokrotnie opisywane stwory wabią ludzi fałszywymi obrazami Buddy4. Niektóre historie sugerują, że Tengu powstają z ogarniętych pychą wyznawców Buddyzmu, którzy nie mogą trafić ani do nieba, ani do piekła. To tłumaczyłoby ich nastawienie. Odnotujmy jednak, że w zbiorze opowieści „Shasekishu” Tengu dzielone są na dobre i złe.
Niniejsze stwory, czy przyjazne, czy też wrogie, nie są towarzyskie. Kryją się w głębokich lasach i górach. Największe z nich, w tym władca wszystkich stworów – Sojo-bo5, opanowały wielkie góry Japonii. Wokół Hiry, Atago i Kuramy podobno można spotkać najstarsze, najmądrzejsze i najstraszliwsze Tengu. Polowaniem na spotkania z tymi niesamowitymi stworami zajmuje się dziś kryptozoologia, postrzegając je jako dalekowschodnie homonidy6.
Tengu w kulturze
Omawiane tu yokai są niewątpliwie powszechnym motywem kultury Japońskiej i jej produktów eksportowych w postaci mangi i anime. Rzadko są głównymi bohaterami, częściej obsadzają rolę przeciwników głównego bohatera, albo tajemniczych szarych eminencji, których wpływ na historię ujawnia się nieoczekiwanie. Wśród tytułów mang wymienić można „Momoiro Tengu”, albo „Yuuna and the Haunted Hot Springs”. W animacji często wymienia się „The Eccentric Family”.
Ciekawym spojrzeniem na Tengu jest wizja Grahama Mastertona. Jego powieść grozy „Tengu”7 prezentuje możliwość opętania człowieka przez tytułowego ducha, przez co zyskiwałby on nadludzką siłę, stając się bezduszną maszyną do zabijania, nieczułą na ból i daleko bardziej żywotną. Dla wyjaśnienia dodajmy, że to wszystko po to, by zemścić się na Amerykanach za bombę atomową. Jakość opowieści pozostawmy do oceny czytelnikowi. Odnotujmy to, jak obraz Tengu w kulturze, które różni się po przepłynięciu oceanu.
Moimi oczami
Moja grafika przedstawia stwora o ptasim dziobie, który wydaje się ciąć powietrze zamaszystymi ruchami broni. Ale to tylko taniec i sztuka walki, a nie bój sam w sobie. Ten skrzydlaty stwór wie, że nie ma sobie równych, nie wzywa na pojedynek, bo godny przeciwnik zdarza się rzadko. Dlatego woli ćwiczyć sam, hen na odległej gorze, skąpany w chmurnych obłokach.
Jeśli jesteś zainteresowany stworzeniem kubka, z fantastycznym stworem, specjalnie dla Ciebie, to zapraszam do kontaktu. Odwiedź też koniecznie mój fanpage na Facebooku.
Bibliografia
jak w przypisie 2,
G. J. Bellinger „Leksykon mitologii. Mity ludów i narodów świata„, Warszawa 2005,
„Prawdziwa historia stworów fantastycznych; fakty, relacje, dokumenty”, Warszawa 2001,
G. Masterton „Tengu„, wyd. Rebis.